Galeria
16. kwietnia 2010 r. uczniowie klas IV-VI SP 21 i I-III Gimnazjum nr 5 uczestniczyli w uroczystej akademii. Stała się ona hołdem pamięci ofiar katastrofy samolotu prezydenckiego TU-154 oraz pamięci ofiar zbrodni katyńskiej. W programie słowno-muzycznym przedstawiono historię wydarzeń z 1940r. oraz z 10. kwietnia br. W tę sobotę, w Katyniu, śmierć połączyła jednych i drugich, tych, co tam spoczywają od siedemdziesięciu lat i tych, co spieszyli im z modlitwą.
12. kwietnia, w poniedziałek, minutą ciszy uczciliśmy pamięć w zmarłych w katastrofie pod Smoleńskiem. We wszystkich klasach rozmawiano na temat tragedii, jaka miała miejsce 10. kwietnia, a także tej sprzed 90. laty w Katyniu. W ciągu tygodnia żałoby uczniowie pełnili wartę przy tabliczkach upamiętniających sobotnią katastrofę.
10. kwietnia 2010 r. o godz. 8:56 doszło do niewyobrażalnej tragedii. Niedaleko Smoleńska rozbił się samolot TU-154. Na jego pokładzie znajdowała się polska delegacja lecąca na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Zginęli: prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria, ministrowie, parlamentarzyści, generałowie, przedstawiciele duchowieństwa, członkowie rodzin ofiar katyńskich, funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu, a także siedmioosobowa załoga samolotu.
O Boże!...
Najpierw jechali długo, wieziono ich wiosenną szarugą. ... Ilu ich było? Dwa? Pięć? Osiem? Dwanaście tysięcy?...
O Boże... Nie myśleć więcej. Każdy dzień ma swoją pracę. a tamto - nie powraca. ... A jednak... O czym myślał, zanim umierał za szeregiem walący się szereg? Będziemy kiedyś wiedzieli, skoro już wyszli spod ziemi. Ktoś ocalony cudem, ktoś schowany przypadkiem w rowie straszliwą opowieść opowie: czy szarpały ich ręce brudne? czy poszli na rzeź bez oporu? czy konali wiosennym wieczorem? czy zabito ich w mroźne rano?
O Boże... Czy im się pożegnać dano? Czy do końca, aż kat wystrzelił, o niczym nie wiedzieli?
(1943 r.)
Kazimiera Iłłakowiczówna "O Boże"-fragmenty
Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą
Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą zostaną po nich buty i telefon głuchy tylko to, co nieważne jak krowa się wlecze najważniejsze tak prędkie, że nagle się staje potem cisza normalna więc całkiem nieznośna jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy kiedy myślimy o kimś zostając bez niego
Nie bądź pewny, że czas masz, bo pewność niepewna zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście przychodzi jednocześnie jak patos i humor jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej tak szybko stad odchodzą jak drozd milkną w lipcu jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon żeby widzieć naprawdę zamykają oczy chociaż większym ryzykiem rodzić się nie umierać kochamy wciąż za mało i stale za późno
Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny
Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
Ks. Jan Twardowski
|